Trzecie wyjście – jedna z trzech ostatnich misji w Grand Theft Auto V, dziesiąta i ostatnia dla Lestera Cresta.
Solucja[]
Przed misją warto kupić bomby przylepne. Po wybraniu zakończenia C Franklin spotyka się z Lesterem w jego domu. Po przerywniku Franklin dzwoni po Lamara. Jedziemy do jego domu i go zgarniamy. Gdy to zrobimy, jedziemy do odlewni.
Gdy tam dotrzemy, Lamar zostanie na zewnątrz, a my udajemy się do środka. Na górze będą czekali Trevor i Michael, którzy się znowu kłócą. Protagoniści zajmują pozycje. Po pewnym czasie pojawi się odział Merryweather Security, jednak jeśli posiadamy rakietnicę, strzelamy w ich stronę. Kolejne posiłki wejdą do środka, więc wyciągamy mocną broń i wszystkich wybijamy, powoli schodząc na dół i chowając się za osłonami.
W pewnym momencie w niebezpieczeństwie będzie Lamar. Gra nas automatycznie przełączy na Franklina. Biegniemy do Davisa. Przed nim będzie pokaźna grupa Merryweather. Pomagamy mu, jednak to nie koniec kłopotów. Trevor się nie zgłosi i Michael zacznie się niepokoić. Schodzimy na dół i zabijamy wrogów. Philips będzie na końcu huty, więc uważamy na strzelców. Gdy dotrzemy do niego, znowu zabijamy kolejnych i wychodzimy na zewnątrz. Tam czeka na nas bitwa, jednak jeśli posiadamy mocną broń, szybko się pozbędziemy nieprzyjaciół. Należy często chować się za osłonami. Jeśli chcemy łatwo zdjąć helikopter bojowy, przyda nam się umiejętność specjalna Michaela lub Trevora.
Gdy wszyscy przeciwnicy zostaną pokonani, Lamar uda się do swojego domu, a nas czeka przegrupowanie. Na liście antagonistów znajdują się: Devin Weston, Steve Haines, Długas oraz Tao i Wei Cheng. Aby nie tracić czasu przełączmy się na Michaela, który będzie już blisko Długasa. Musimy go szybko zlokalizować, a następnie zabić go za pomocą np. noża, jeśli chcemy zaliczyć misję na 100%. Potem warto przełączyć się na Trevora, który musi zabić Hainesa. Wchodzimy na stację kolejki górskiej i celujemy ze snajperki w diabelski młyn (Agent FIB nagrywa nowy odcinek swojego programu). Celujemy dokładnie w głowę, aby zaliczyć jedno z wymagań na ukończenie misji w 100%. Gdy to zrobimy, gubimy pościg (najlepiej skoczyć do wody i schować się pod molo) i przełączamy się na Franklina. Będzie on jechał do kurortu w Chumash. Podjeżdżamy z boku pojazdu i rzucamy ładunek. Wtedy się szybko oddalamy i wysadzamy pojazd. Gdy to zrobimy, na liście został jeszcze Weston. Uda się do niego Trevor. Devin ma ochronę Merryweather, więc wyciągamy jakąkolwiek broń i wszystkich wybijamy, starając się być cicho, gdyż wtedy łatwiej nam będzie wybić po kolei wszystkich ochroniarzy. Weston schował się w skrzyni, więc Trevor go ogłuszy i zabierze do bagażnika pojazdu Tornado. Udajemy się do wyznaczonego miejsca, jednak po drodze Devin się ocknie i będzie nas zamęczał pytaniami. Gdy dotrzemy do celu, Michaela i Franklina tam jeszcze nie będzie, jednak po chwili się pojawią. Dojdzie do ostatecznej konfrontacji. Po przerywniku spychamy samochód z klifu. On wybuchnie, co definitywnie zakończy życie biznesmena. Po kolejnym przerywniku pojawią się napisy końcowe.
Franklin dzwoni do Lestera | ||
Lester Crest | Franklin. | |
---|---|---|
Franklin Clinton | Lester, stary. Musimy pogadać. Mam kłopot, z którym mógłbyś mi pomóc. A chuj, właściwie to jest problem nas wszystkich. | |
Lester Crest | Wyluzuj, dobra? Zajdź do mnie na chatę. | |
Franklin Clinton | Spoko. Spoko. Jadę. | |
Franklin dojeżdża do domu Lestera | ||
Lester Crest | Co tak panikujesz, brachu? | |
Franklin Clinton | A jak, kurwa, myślisz? Wyobraź sobie scenariusz, który jeszcze bardziej wszystko rozpierdoli. | |
Lester Crest | Kombinuję, aż mi w uszach gwiżdże, ale nie chcę rzucić jakiegoś niesamowitego pomysłu tylko po to, żebyś jeszcze bardziej oklapł i powiedział, że chodzi tylko o to, że ktoś ci zajumał pomysł na tatuaż, więc może po prostu mi powiedz? | |
Franklin Clinton | Jakiś skurwysyn chce, żebym zabił Michaela. A inny skurwysyn chce, żebym zabił Trevora. I nie widzi mi się zabijać obydwu. Przejebane. Kurwa, pojęcia nie mam, co teraz zrobić. Szlag... | |
Lester Crest | Właśnie widzę. Co to za skurwysyny? | |
Franklin Clinton | Steve Haines, ten wkurwiony kutafon z FIB. I Devin Weston, ten, co... | |
Lester Crest | Ten wkurwiony, bogaty zjeb z jakiegoś wypizdowa, gdzie sobie hibernuje. | |
Franklin Clinton | No właśnie. | |
Lester Crest | Dobra. Dobra. Moim zdaniem... zabij Michaela, a potem Trevora.[1] | |
Franklin Clinton | Mówisz serio? | |
Lester Crest | Masz przesrane. Wiesz co... sam nie wiem. | |
Franklin Clinton | Ty wszystko wiesz, ziomuś! | |
Lester Crest | No wiem. Dobra, ale... wybacz, więcej nie wymyślę. Widzisz, że staram się jak mogę. Nie mam pojęcia, jak możesz zdjąć ich obydwu. | |
Franklin Clinton | Wiem, stary. | |
Lester Crest | Szlag. Mamy przesrane. Każdy z nas ma równo przesrane. Chyba że... Steve'owi Hainesowi pali się grunt pod nogami z powodu strzelaniny w Centrum Kortz. A Devin Weston to: a) kawał chuja z wyższej ligi i b) kumpel Dona Percivala, szefującego Merryweather. Chociaż Weston jest chyba współwłaścicielem Merryweather… Zgadza się! 11% udziałów. Własna armia - nieźle jak na pseudoliberała. Czyli... obaj zechcą wziąć udział w zgarnięcie tych sztab, które właśnie zakosiliśmy. Jeśli powiem im, że siedzicie w odlewni w Murrieta Heights i przetapiacie towar, może wtedy nasza parka was odwiedzi i bum! Wszystko zmieni się w zasadzkę! | |
Franklin Clinton | Lepszych pomysłów nie mam. | |
Lester Crest | Dobra. Muszę się rozmówić z Michaelem i Trevorem. Ty leć do odlewni i przygotuj się. | |
Franklin Clinton | Jasne. | |
Lester Crest | Dobra. | |
Franklin dzwoni do Lamara | ||
Lamar Davis | Co tam, ziom? | |
Franklin Clinton | Widzisz, kolo, trochę się zjebało. | |
Lamar Davis | Co by się nie działo, to kto ci pomoże w pojebanej sytuacji, jak nie taki jebnięty ziomal jak ja, co? | |
Franklin Clinton | No i tego właśnie było mi trzeba. Słuchaj, wbijam po ciebie. | |
Lamar Davis | Jestem. | |
Franklin dojeżdża do domu Lamara | ||
Lamar Davis | Tam jest! Dokąd jedziemy? | |
Franklin Clinton | Do huty. Weź, posłuchaj mnie uważnie. Jak by co, to możesz się wycofać, nie ma dramatu. | |
Lamar Davis | Wal. | |
Franklin Clinton | Słuchaj, koleś, mamy niezły zgryz. Chodzi o moich ziomali. Trzeba ich uratować. | |
Lamar Davis | Robisz coś dla swoich ziomali dla odmiany? No to pewka, że wchodzę. Kto by chciał kropnąć twoich ziomów? | |
Franklin Clinton | A kto by nie chciał? Chinole, tajniacy z FIB, ten bogaty białas, który orżnął nas na autach... | |
Lamar Davis | Devin Weston? Ten skurwol? Trzeba było powiedzieć że się na niego zasadzamy. | |
Franklin Clinton | Na nikogo się nie zasadzamy. Przynajmniej tak mi się wydaje, że go tam nie będzie. Najpierw musimy przyjąć na klatę wszystko, co nam sprezentuje, zanim będziemy mogli ścisnąć go za jaja. | |
Lamar Davis | Ale ściśniemy, nie? | |
Franklin Clinton | Kurde, zasadzimy się na niego jak kot na mysz. | |
Lamar Davis | Czyli ta twoja otoczka nieprzewidywalności to tylko przykrywka? | |
Franklin Clinton | Stary, ja tylko chcę dać coś z siebie. To nie ma nic wspólnego z moimi ziomalami. Ani z moją rodziną. | |
Lamar Davis | Kurde. Weź, bo się rozklejam. Trzymaj mnie, bo ci zaraz obciągne. | |
Franklin Clinton | Weź, spierdalaj, czarnuchu. | |
Lamar Davis | Chłopie, każdy w tym mieście chciałby kogoś kropnąć. | |
Franklin i Lamar docierają do odlewni | ||
Franklin Clinton | Słuchaj, Michael i Trevor powinni już być w środku. Możesz tu zostać i dać znać, jak zjawią się jacyś źli? | |
Lamar Davis | Nie ma sprawy. Dryndnę do ciebie. | |
Trevor Philips | To może być właśnie nasza wielka akcja, starcie z prywatną armią... A ty bierzesz karabin? | |
Michael De Santa | Tak, biorę karabin. To dobra spluwa, nada się do tej roboty. | |
Franklin odnajduje skłóconego Trevora i Michaela | ||
Franklin Clinton | Po chuj nadstawiam dupę i was ratuję, skoro i tak się zaraz pozabijacie? | |
Michael De Santa | Ej, mnie nie trzeba ratować! To jego ratujesz! | |
Trevor Philips | Ratujesz tego grubego kutasa! | |
Franklin Clinton | Musicie się, kurwa, opamiętać i zakończyć tę kosę. A jak nie, to obu was odjebię i tyle będzie w temacie. | |
Do Franklina dzwoni Lamar | ||
Franklin Clinton | Są już? | |
Lamar Davis | Na to wychodzi. Podchodzą. | |
Franklin Clinton | Dobra, spoko. | |
Franklin rozłącza się i odkłada telefon do kieszeni | ||
Franklin Clinton | Słyszycie? Jeśli chcemy to zrobić, to albo teraz, albo nigdy. | |
Michael De Santa | Dajmy już spokój, Trevor... | |
Trevor Philips | A pies to jebał! Gdzie mam być? | |
Franklin Clinton | Dobra. Ty bądź tam. | |
Michael De Santa | No a ja? | |
Franklin Clinton | Ty siedź tutaj. | |
Michael De Santa | Spoko. | |
Franklin Clinton | Ja będę tam. | |
Bohaterowie zajmują pozycje do strzelaniny, wchodzi oddział FIB | ||
Funkcjonariusze NOoSE | Zabezpieczyć budynek. Obserwować wszystkie strefy. | |
Franklin Clinton | Luzik, stary. Poczekaj. | |
Rozpoczyna się strzelanina | ||
Franklin Clinton | No dobra, sprzątamy ich! | |
Trevor Philips | Nie wychodzimy, póki ostatni nie nakryje się kopytami! | |
Do walki dołącza się oddział Merryweather | ||
Trevor Philips | Merryweather wyłażą ze drzwi obok! Jest ich więcej! | |
Lamar Davis | Ech, chyba... Chyba mnie przyuważyli. I zaraz mnie capną! | |
Michael De Santa | Trzymamy rękę na pulsie. Idź pomóż swojemu kumplowi. | |
Franklin Clinton | No dobra. Idę, brachu. Ruszę się tam, jak tylko wybiję sobie przejście! | |
Franklin biegnie ratować Lamara | ||
Lamar Davis | Potrzebuję pomocy, stary. Szybko. | |
Franklin Clinton | Trzymaj się, ziomek! Próbuję się do ciebie przebić! | |
Franklin dociera do Lamara | ||
Franklin Clinton | To te śmieci ci zawadzają? Coś by było nie tak, gdybym nie musiał chociaż raz ratować ci tyłka. | |
Lamar Davis | Ocalić mnie? Czarnuchu, ja tylko chciałem kogoś do towarzystwa. | |
Trevor przestaje odpowiadać | ||
Michael De Santa | Trev. Trev, odezwij się. Frank, myślę, że Trev jest w tarapatach. Tam, gdzie był ostatnio, kręci się ekipa FIB. No i nie odpowiada na wezwania. | |
Franklin Clinton | Muszę tu zostać z Lamarem. Możesz zobaczyć, co z nim? | |
Michael De Santa | Szlag. No dobra, szukam go. | |
Michael przebija się do ostatniego znanego miejsca pobytu Trevora | ||
Michael De Santa | Czy możesz już przestać zachowywać się jak dupek? | |
Franklin Clinton | Zaczyna się tu robić gęsto, chłopaki! | |
Michael De Santa | W czym problem, Trev? | |
Michael znajduje Trevora | ||
Michael De Santa | Jesteś, kutasie złamany! O co chodziło? | |
Trevor Philips | Oberwałem, musiałem chwilę posiedzieć na ławeczce. Dobrze wiedzieć, że ci na mnie zależy. | |
Michael De Santa | Następnym razem nie będę się tobą przejmował. | |
Trevor Philips | Ostrożnie! Jedzie kolejna ekipa FIB! | |
Bohaterowie kontynuują strzelaninę | ||
Franklin Clinton | Cały czas wyłażą! | |
Michael De Santa | Czysto? | |
Trevor Philips | Tak, czysto. Frank, wewnątrz czysto, idziemy do wyjścia. | |
Michael i Trevor wychodzą na zewnątrz huty | ||
Michael De Santa | Co za chujnia z grzybnią! | |
Trevor Philips | Rzucili na nas wszystko, co mają! Jak to przetrwamy, to zostaną z niczym! | |
Trevor zostaje otoczony przez masę oddziałów Merryweather | ||
Trevor Philips | Potrzeba mi tu pomocy! | |
Michael De Santa | Damy radę! | |
Trevor Philips | Nadlatuje śmigłowiec Merryweather! | |
Michael De Santa | Zaraz go zdejmę! | |
Koniec walki, wszyscy wrogowie zostają pokonani | ||
Franklin Clinton | Możliwe, że to już wszyscy, przegrupujmy się przy tej strefie załadunkowej. | |
Franklin, Michael i Trevor przegrupowują się | ||
Michael De Santa | Chyba nam się udało. | |
Franklin Clinton | Tia, na razie. | |
Michael De Santa | Dokładnie. Na razie. | |
Trevor Philips | Co tam? Hm? Będziemy siedzieć na dupie i czekać, aż nas ktoś zabije? Czy może poczekamy sobie, aż tego debila znów ktoś wydyma? Hm? | |
Michael De Santa | Pieprz się. Nikt nikogo nie będzie dymał. Dobrze o tym wiesz. | |
Franklin Clinton | Słuchaj, stary. Po mojemu to dopiero zaczęliśmy czyścić to szambo. Chyba musimy sobie porozmawiać od serca z paroma starymi druhami. | |
Trevor Philips | Jeszcze jak! Normalnie chyba pójdziemy na noże. | |
Michael De Santa | Nie, po prostu uciszymy paru krzykaczy. | |
Trevor Philips | Policzmy ich wszystkich... | |
Michael De Santa | Steve Haines. | |
Trevor Philips | Dave Norton. | |
Michael De Santa | Nie, jego nie możemy ukatrupić. | |
Trevor Philips | Czemu? | |
Michael De Santa | Żeby nikt więcej sobie z nami w chuja nie leciał. | |
Franklin Clinton | A co z tym chujozą z triady? Tym, co myślał, że się bolcujecie? Ten fiut na pewno jeszcze o sobie przypomni. | |
Michael De Santa | Też prawda. | |
Trevor Philips | A jak miał na imię ten... no, ten, co to Lamara wystawił? Hm? | |
Franklin Clinton | Długas? Chcesz dodać go do listy? | |
Michael De Santa | Trevor doda każdego, byle tylko miał komu łeb ukręcić. | |
Trevor Philips | Hej! To się nazywa zamykanie wątków, tak? Jako orędownicy pokoju winniśmy pozamykać wszystkie takie wątki. | |
Franklin Clinton | Długas napsuł nam trochę krwi. | |
Michael De Santa | Ale potem musimy jeszcze odhaczyć naszych kumpli Devina Westona i Steve'a Hainesa. | |
Franklin Clinton | O, chuj. Co za burdel, gościu. | |
Michael De Santa | Cóż, czas go posprzątać. Zadzwoń no do Lestera. | |
Franklin dzwoni do Lestera | ||
Lester Crest | Kto mówi? Przestań dzwonić pod ten numer. | |
Franklin Clinton | Ech, to ja, ziom. | |
Lester Crest | Ty żyjesz! Myślałem, że ktoś przejął twój telefon. | |
Franklin Clinton | Nie, nie. Jakby co, to dałem cię na głośnik. | |
Lester Crest | Ej, a Mike dał radę? | |
Michael De Santa | Tak, jestem tu. | |
Lester Crest | A ten drugi? | |
Trevor Philips | Jeszcze zatańczę na twoim grobie, słoneczko. | |
Lester Crest | To ten... Dzwonicie, żeby sobie pogadać? | |
Michael De Santa | Nie, mamy robotę. Możesz nam podać namiary na parę osób? | |
Lester Crest | Zrobię, co w mojej mocy. Na kogo? | |
Michael De Santa | Na początek Steve'a Hainesa. | |
Franklin Clinton | I Devina Westona. | |
Trevor Philips | I... Wei Chenga. W, E, I, C, H, E, N, G. Wei Cheng! Wei Cheng! I znajomego Franklina, niejakiego Długasa. | |
Lester Crest | Długasa? | |
Franklin Clinton | Tia. Naprawdę nazywa się Harold Joseph. | |
Lester Crest | No dobrze. Mogę wam powiedzieć, że agent Haines kręci ten swój program na molo Del Perro. Pozwolenie dostał od ręki. | |
Trevor Philips | Zaklepany! Tego śmiecia chciałem odjebać od pierwszej sekundy znajomości! | |
Lester Crest | Dobra, dobra...Złapałem sygnał z telefonu pana Harolda Josepha. Jest w B.J. Smith Recreation Center. | |
Michael De Santa | Nie, ja się nim zajmę. Biorę go na siebie. Lepiej, żeby sprawę załatwił ktoś, kogo nie zna. | |
Franklin Clinton | Dobra. Dzięki, stary. | |
Michael De Santa | Nie ma sprawy. | |
Franklin Clinton | Co masz dla mnie? | |
Lester Crest | Karta kredytowa Tao Chenga właśnie zapłaciła za magnum na plaży w Pacific Bluffs. | |
Franklin Clinton | Dobra, wypytam go o starego. | |
Lester Crest | Jak znajdę pana Westona, to prześlę namiary. | |
Franklin Clinton | Dobra, gra gitara. | |
Bohaterowie rozdzielają się, by zlikwidować swoje cele, wybieramy postać (np. Trevor) | ||
Michael De Santa | No dobra, mamy plan, więc się go trzymajmy. Usuwamy wyznaczone cele, trzymajmy się tego, bo jakakolwiek obsuwa zaowocuje porażką. Mamy tylko jedno podejście, chłopaki. | |
Trevor Philips | Ja mam najlepszy wybór, więc nikomu nie będę podbierał. | |
Trevor dzwoni do Rona | ||
Ron Jakowski | Centrala Trevor Philips Enterprise. | |
Trevor Philips | W porządku, Ron? | |
Ron Jakowski | Co jest, Trevor? | |
Trevor Philips | Jesteśmy w fazie przejściowej. | |
Ron Jakowski | Ach, tak? | |
Trevor Philips | Wydaje mi się, że chiński problem mamy z głowy. No i kasa nasza. | |
Ron Jakowski | O'Neilów już nie ma, a motocykliści nie wrócili. Mamy więc spokój i pieniądze. Dopóki siły korporacyjnego mroku nie uznają nas za zagrożenie, nic nie stanie nam na drodze. | |
Trevor Philips | Tak, chyba już zupełnie nam zabrakło wymówek. | |
Trevor dojeżdża na miejsce | ||
Trevor Philips | Ruszam na Hainesa. Lest, sprawdź, czy możesz mnie połączyć z jego mikrofonem radiowym. Chcę po raz ostatni usłyszeć, jakim jest irytującym chujem. | |
Steve Haines nagrywa swój program na diabelskim młynie. | ||
Steve Haines | Los Santos. Miasto świętych, grzeszników. A pomiędzy nimi nic poza FIB. Cięcie! Boże, ale paździerz! Kto napisał to gówno? Dobra. Masz ujęcie? | |
Operator kamery | No, wyglądasz świetnie. | |
Steve Haines | To przez podbródek? Jak mój podbródek? | |
Operator kamery | Super. | |
Steve Haines | No dobra. Dźwięk czysty? | |
Operator kamery | Jest dobrze. Znaczy, wpierw coś powiedz. | |
Steve Haines | Raz, raz, raz. | |
Operator kamery | Jest w pytę. | |
Steve Haines | Dobrze. Jedziemy. Jestem gotowy. A ty? | |
Operator kamery | Jak nigdy. | |
Steve Haines | Do dzieła, ludzie, zaczynamy. Jestem profesjonalistą! Jedziemy z tym koksem. Cześć, nazywam się Steve Haines. Cześć... | |
Trevor zabija Steve'a | ||
Operator kamery | Boże! Ten facet! Jak mu tam? Zastrzelili go! Jezu, ja pierdolę! | |
Po zgubieniu policji | ||
Trevor Philips | Lester, zająłem się Hainesem. Zlokalizowałeś już Devina Westona? | |
Lester Crest | Tak, tak, mam go. Przydzielili mu ekipę z Merryweather do ochrony w jego domu w Tongva Hills. Znaczy, powiedziałem, że w domu, ale to raczej... | |
Trevor Philips | Tak, tak, mniejsza, wybiorę się tam i go zgarnę. | |
Franklin Clinton | Kto czeka na przysługę? | |
Michael De Santa | Długas i Wei Cheng nadal robią swoje. | |
Przełączamy się na Franklina lub Michaela (w tym przypadku będzie to Michael) | ||
Michael dojeżdża na miejsce | ||
Harold Joseph | Lamar Davis. Śmierdziel jebany, zmian mu się zachciało. Ej, co to kurwa, za białas? | |
Członek Ballas #1 | To twoja brocha, stary. | |
Harold Joseph | Ziomy! Dokąd to, kurwa? | |
Michael zabija Długasa | ||
Członek Ballas #2 | Skasował Długasa, stary! Brać go! | |
Po zabiciu Członków Ballas | ||
Michael De Santa | Czysto! Twój kolega Długas już nikomu nie nabruździ, Frank. | |
Franklin Clinton | Żaden z niego kolega, to był gość, który się na nas zasadził. Dzięki. | |
Trevor Philips | Kto teraz? | |
Franklin Clinton | Ten kolo, Cheng. Nie ma problemu, biorę go na siebie. | |
Przełączamy się na Franklina | ||
Franklin dzwoni do Lamara | ||
Franklin Clinton | Słuchaj, Lamar. To było nie z tej ziemi, ziom. | |
Lamar Davis | Ziomal, nie ma czegoś takiego, jak nie z tej ziemi, kiedy chodzi o ziomów. Czarnuch chce być pożyteczny, czaisz? | |
Franklin Clinton | Facet, powaga. Jesteś swój chłop. Michael i Trevor też. Szacun. Dobry z ciebie ziom. Kocham cię, kolo. | |
Lamar Davis | Ja ciebie też, ziom. Skonczyłeś już? | |
Franklin Clinton | Prawie. Jeszcze kilka drobiazgów. | |
Lamar Davis | Poznaję po głosie. Czaisz się na jakichś frajerów? Dobra, ziomek, nie będę ci przeszkadzał. | |
Franklin Clinton | Pilnuj się, czarnuchu. | |
Franklin dojeżdża na miejsce | ||
Franklin Clinton | Jest staruszek, wychodzi z klubu plażowego, biorę się do roboty. | |
Wei Cheng | Zabójca! Zabierz nas stąd! | |
Franklin zabija Tao Chenga I Wei Chenga | ||
Franklin Clinton | Dostał. | |
Po zabiciu Członków Triady | ||
Franklin Clinton | Czysta robota, nie będziecie mieli już żadnych Triad na karku. | |
Trevor Philips | Nie będziemy też mieli komu sprzedawać superuzbrojenie, ale co tam. | |
Michael De Santa | Kto następny? | |
Trevor Philips | Zgarnę Devina Westona, zebyśmy mogli się z nim troche zabawić. Nie bój żaby, nie zacznę, póki nie będziemy wszyscy w kupie, a przynajmniej nie ma całość. | |
Przełączamy się na Trevora | ||
Trevor dojeżdża do domu Devina | ||
Devin Weston | Jak nie macie wiadomości od ekipy z huty, to mi nie przeszkadzajcie. | |
Trevor szykuje się do zabójstwa strażników | ||
Strażnik Merryweather Security | Mamy sytuacje bojową! Strzeżcie Devina! | |
Trevor Philips | Wybijanie was zaczyna mnie nudzić, kutafony! Znajdę cię! Nie możesz się wiecznie chować! | |
Devin Weston | Jak to wszyscy operacyjni nie żyją? | |
Trevor zabjja wszystkich strażników i porywa Devina | ||
Devin Weston | Chwilkę, chwilkę, posłuchaj no. | |
Trevor Philips | Gadka skończona! | |
Trevor wsiada do samochodu Devina | ||
Trevor Philips | Mam pana Westona. Zabierzmy go z miasta, pozbądzmy na dobre. Spotkajmy się na klifach przy Great Ocean Highway, w parku krajobrazowym góry Chiliad. | |
Devin Weston | Gdzie jestem? Co się dzieje? Wypuść mnie! | |
Trevor Philips | To dlatego ludzie chcą cie zabić, japa ci się nie zamyka! | |
Devin Weston | Zaradny z ciebie facet, skoro wymknąłeś się profesjonalnym zabójcom. W mojej organizacji przydałby się ktoś taki jak ty. | |
Trevor Philips | Posasa prezesa niedługo będzie wolna. | |
Devin Weston | Nic dla ciebie nie mam, poza ewidentnym brakiem higieny osobistej. Michael sprawiał problemy, więc musiał odejść. | |
Trevor Philips | Ty patrysz na sprawy racjonalne, są dla ciebie ludzie przydatni i nieprzydatmi i tych drugich trzeba się pozbyć. Ja nie jestem człowiekiem racjonajnym. Nie obchodzi mnie, czy możesz się do czegoś przydać. Mam ochotę cię dałatwić, Devo, więc właśnie to zrobię. | |
Devin Weston | To poważna oferta! Pracuj dla mnie, a będziesz miał wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłeś. | |
Trevor Philips | Marzyłem tylko o tym, żeby patrzeć, jak tracisz i odzyskujesz przytomność, gdy będę wypruwać z ciebie flaki. | |
Devin Weston | Tak! Tak! Właśnie takiej kreatywności potrzebuje w moim zespole. Więc wypuść mnie. | |
Trevor Philips | Słuchaj, mam własną firmę: Trevor Philips Industries... | |
Devin Weston | Kolega po fachu. Chętnie kupię część udziałów. Będziesz miał kasę na rozwój. | |
Trevor Philips | Nie wiem, czy słyszałeś, ale od niedawna tarzam się w złocie. Więc nie masz mi nic do zaoferowania. Przygotuj się na koniec, kolego. | |
Trevor dociera na miejsce | ||
Trevor Philips | Jesteśmy, Śliski. Mamy parę minut tylko dla siebie. | |
Trevor czeka na Michaela i Franklina | ||
Michael De Santa | Hej! Jest spoko, Trev? | |
Trevor Philips | Nie inaczej, amigo. | |
Michael De Santa | Świetnie. | |
Trevor Philips | Franklin? | |
Michael De Santa | Przyjedzie. Franklin! | |
Franklin Clinton | Cześć, co tam? | |
Trevor otwiera bagażnik samochodu Devina Westona | ||
Michael De Santa | Mniemam że go dorwałeś? | |
Trevor Philips | Wszystko poszło świewająco! Prawda, kolego? | |
Franklin Clinton | Spartoliłem sprawę. Wybrałem bramkę numer trzy. Chujowo, nie? | |
Michael De Santa | Wiesz, Devin. Ja to widzę tak, nie jestem takim bystrym biznesmenem jak ty. Ale widzę, że są dwa podstawowe zgrzyty w amerykańskim kapitalizmie w twoim wykonaniu. Pierwszym jest outsourcing. Wynająłeś prywatną firmę do brudnej roboty, a potem pożałowałeś im kasy, bo myślałeś, że jesteś na tyle mocny i cwany, żen nie musisz grać według reguł. Drugim jest wysyłanie zysków za granicę. | |
Trevor Philips | Za granicę? | |
Michael De Santa | To straszne. Nie chciałbyś, żeby cię wysłali gdzieś dalego tylko dla oszczędności, prawda, Trev? | |
Trevor Philips | Nie, nie chciałbym. | |
Michael De Santa | Franklin? | |
Franklin Clinton | Nie, nie. Nigdzie się nie wybieram. | |
Michael De Santa | A ty? No nie. Znamy jednak twój pogląd na tę sprawę, Devin. Trzymać burdel z dala od Ameryki, co? | |
Trevor Philips | Skoro taj to ujmuje, to w sumie ma to sens. | |
Michael De Santa | No ba. Ej, Devin... Żegnaj, stary przyjacielu. Dziękuję za przydatne rady. Pa, pa. | |
Trevor, Franklin i Michael spychają samochód Devina | ||
Samochód Devina wybucha | ||
Trevor Philips | Co teraz? | |
Michael De Santa | Teraz siedzimy cicho i robimy swoje. | |
Trevor Philips | Jako przyjaciele. | |
Michael De Santa | Co? A mam jakiś wybór? | |
Trevor Philips | Nie. Raczej nie. | |
Michael De Santa | No to w takin razie jako... spaczeni, okropni niezgrani i żle dobrani przyjaciele. Tak jest. | |
Trevor Philips | Idealnie. Możemy teraz wrócić do naszej własnej wersji kapitaluzmu. | |
Franklin Clinton | Kurde. Nie wiem, w czym ta wersja jest lepsza od tej stosowanej przez Devina. | |
Michael De Santa | Hipokryzja, Franklin. To największa cnota cywilizacji. | |
Trevor Philips | Jezu. Twój psychoterapeuta pokpił sprawę. | |
Michael De Santa | Wiem, wciąż się nienawidzę... ale przynajmniej już wiem, jak to wyrazić słowami. | |
Trevor Philips | No, ale ja też cię nienawidzę i wiem, jak to wyrazić. Czy to znaczy, że mnie już terapia niepotrzebna? | |
Franklin Clinton | Słuchajcie. Przez was sram ze strachu na samą myśl o dożyciu wieku średniego. Chyba spasuję. | |
Michael De Santa | No i dobrze, że się boisz, Franklin. | |
Franklin Clinton | Tak. | |
Michael De Santa | Bój się każdego dnia, Franklin! | |
Franklin odjeżdża | ||
Michael De Santa | Powiem ci coś, Trev. Zaczynam być na to za stary. | |
Michael odjeżdża i pojawiają się napisy końcowe. |
Porady[]
Po otrzymaniu wypłaty za ostatni napad, jak najszybciej inwestujemy pieniądze w firmę Augury Insurance na giełdzie LCN i czekamy na największy procent zysku (ok. 100%).
Ciekawostki[]
- Oryginalny tytuł misji odnosi się do terminu three way. Jest to określenie seksu uprawianego przez trzy osoby naraz.
- W tej misji występuje drugi unikalny samochód Devina Westona – czarne Tornado z rejestracją MONIED.
- Jeżeli przy użyciu modyfikacji zmienimy położenie kamery w końcowym przerywniku filmowym, będziemy mogli zauważyć, że protagoniści z punktu, z którego spoglądają, fizycznie nie są w stanie zobaczyć leżącego w wodzie Tornado ze względu na obecność skarpy.
- W wersji beta gry prawdopodobnie to Franklin miał zginąć, a Lamar go zastąpić jako protagonistę[2].
- W misji istnieje możliwość zabicia Tao Chenga, lecz jego śmierć jest niekanoniczna, gdyż ten pojawia się później w GTA Online w aktualizacji Diamond Casino & Resort.
- Gdy jedziemy po Lamara, możemy wejść do starego domu Franklina.
- Gdy strzelimy w Hainesa na kolejce wyrzutnią rakiet, uruchomi się inna cut-scenka.
- Zakończenie C (jak i śmierć Devina Westona) zostało potwierdzone, jako zakończenie kanoniczne w dodatku do Grand Theft Auto Online – Diamond Casino & Resort.[potrzebna weryfikacja]
Przypisy
- ↑ Tylko zakończenie A & B.
- ↑ GTA V mogło się zakończyć inaczej