Michael wchodzi do biura Isiaha Friedlandera.
|
Dr. Friedlander
|
Michael, widzę, że wróciłeś, aby podreperować zdrowie psychiczne.
|
Michael
|
Nie wiem, po co przyszedłem.
|
Dr. Friedlander
|
Czego chcesz, Michael?
|
Michael
|
Nie wiem. Po prostu… Po prostu chcę… Czegoś co nie jest tym. Wiesz, to prowadzenie podwójnego życia. Znaczy, chcę być dobrym ojcem, kochać rodzinę… Żyć jak w marzeniach… Ale jednocześnie… Bardzo chcę czegoś innego.
|
Dr. Friedlander
|
Pewnie nie przyszło ci do głowy, iż przez zaniedbanie swojej terapii wywołałeś nawroty tych stanów emocjonalnych?
|
Michael
|
Nie, nie przyszło.
|
Dr. Friedlander
|
No, kolego, co tym razem jest przyczyną konfliktu?
|
Michael
|
Sprawy chyba mają się nieco lepiej.
|
Dr. Friedlander
|
Nic tak nie niepokoi jak optymizm.
|
Michael
|
Na czym stanęliśmy? Trudno spamiętać wszystkich, którzy w danym momencie chcą mnie ukatrupić. Trevor nadal chce pożreć moją wątrobę, ale gdy razem pracujemy, wszystko jest w porządku. FIB chce mnie odstrzelić, bo nie jestem im już potrzebny. Inwestor, który dogadał mnie ze studiem jest wkurwiony, bo go dla niego nie podpaliłem. Ale żona i dzieci wróciły do mnie, więc może nie jest tak źle.
|
Dr. Friedlander
|
Aha. Rodzina jest ważna. Obyś tylko miał słuszny powód, by mieć ich przy sobie. Jeszcze jakieś ataki, przyjacielu? Słucham.
|
Michael
|
Tak, było kilka lepszych dni, ale głownie miałem same beznadziejne. Robiłem naprawdę złe rzeczy. Wiesz? Krzywdziłem ludzi.
|
Dr. Friedlander
|
Jesteś bardzo chorym człowiekiem, Michael. Robię, co mogę, ale musimy obyć więcej sesji.
|
Michael nie odpowiada
|
Dr. Friedlander
|
No więc?
|
Michael
|
Chcę być dobrym człowiekiem. Naprawdę. Ale potem wpadam w złość.
|
Dr. Friedlander
|
Hmmm… Coś jeszcze? Coś seksualnego?
|
Michael
|
Byłem naprawdę grzeczny. Daję słowo. Ani jednego zgrzytu.
|
Dr. Friedlander
|
Miło mi to słyszeć. Naprawdę. Tak trzymaj. Doskonale.
|
Michael
|
Czuję, że zrobiłem postępy w niektórych dziedzinach, ale w innych ani trochę.
|
Dr. Friedlander
|
Niesamowite! Chyba po raz pierwszy obserwuję takie spiętrzenie wyparcia, samousprawiedliwienia i czystej grozy. Chodzi o to, że… Moment… Zrobimy sobie szybką fotkę?
|
Dr. Friedlander bierze z biurka aparat i siada obok zdziwionego Michaela.
|
Michael
|
Co to ma być?
|
Dr. Friedlander
|
Nie mogę dalej cię leczyć. Chodzi o to, że się w tobie zakochałem!
|
Michael zrywa się z kanapy
|
Michael
|
Co ty pierdolisz doktorze?
|
Dr. Friedlander
|
No dobra, to nieprawda. (śmieje się) Dobrze! Robisz postępy. Świetnie!
|
Michael
|
Co jest grane?
|
Dr. Friedlander
|
Nic, po prostu… Myślę, że potrzebujesz innego terapeuty. A ja znikam z miasta! Będę prowadził program telewizyjny. Będę sławny. (śpiewa) Będę sławny… Wyobraź sobie te wszystkie pizdeczki! Wszystkie pierdolone suki, które nazywały mnie łoniakiem. Będą stały w kolejce do mojego kutasa.
|
Michael
|
Masz program? Ty?
|
Przestraszony Dr. Fiedlander Zaczyna się wycofywać w stronę drzwi.
|
Dr. Friedlander
|
Nie zaprzątaj sobie głowy tym, co właśnie powiedziałem. Nie zdradzę przecież prawdziwych imion. Naprawdę jestem dyskretny.
|
Dr. Friedlander ucieka z biura.
|
Dr. Friedlander
|
A teraz żegnam.
|
Michael
|
Kurwa!
|
Michael wybiega za Fiedlanderem, który wsiada do swojego Cometa i zaczyna uciekać.
|
Dr. Friedlander
|
Mój prawnik twierdzi, że nie udowodnisz zniesławienia!
|
Michael goni Friedlandera
|
Dr. Friedlander
|
Jestem dobrym człowiekiem! Tak masz wszystkim powiedzieć!
|
Michael
|
Wracaj dupku!
|
Friedlander ginie albo odjeżdża.
|