Luis wchodzi do mieszkania, Brucie ćwiczy z rozkazu Moriego
|
Mori Kibbutz
|
Trzydzieści dwa, trzydzieści trzy, trzy... No dawaj, jeszcze jedną, dawaj!
|
Brucie Kibbutz
|
Wal się, Mori! Czemu z ciebie taki kutas?
|
Mori Kibbutz
|
Ojej, przepraszam...
|
Brucie Kibbutz
|
Spierdalaj, Mori.
|
Mori Kibbutz
|
Ja mam spierdalać? To tak nie działa, młody Be. Wymień choć jedną rzecz, w której mnie rozkurwiłeś. Tylko jedną. Wyciskam więcej na klatę, latam lepszymi helikopterami, jeżdżę lepszymi autami, rucham lepsza babki - ja w ogóle rucham babki. Nie mam błyskotek z bazaru, a moja kasa nie jest kserowana. (patrzy się na Luisa) Siema Lou! Więc od początku... raz!
|
Luis Lopez
|
Mori, ja tam trzymam stronę twojego brata. Jesteś wkurzający jak cholera. Pracuję w nocnych klubach i bujam się z gangsterami. Non stop widzę dupków, ale ty bijesz ich na głowę, koleś.
|
Mori Kibbutz
|
Bardzo przepraszam, że chcę zahartować młodszego brata, którego kocham ponad życie - myślisz, że możesz się w to wtrącać?
|
Luis Lopez
|
Myślę, że za daleko poszedłeś z tą hardą miłością. W wieku siedemnastu lat wysłano mnie do poprawczaka, bo zastrzeliłem nauczyciela, który macał moją siostrę. Próbowali na mnie ten numer z hardą miłością. Chujowo to wyszło. Więc może byś, kurwa, spróbował innego podejścia?
|
Mori Kibbutz
|
Wiesz, co? Możesz mieć rację. Chodź młody Be. Poprzytulajmy się. Chodź w misiaka. Kocham cię. Naprawdę. Prawda jest taka, że jestem... zazdrosny. Zazdrosny o to, że ty... że... spotykasz się z takim świetnym kolesiem jak Lou.
|
Luis Lopez
|
Jestem Luis!
|
Mori Kibbutz
|
Wszystko jedno. Żartuję tylko... dajcie spokój! Jezu, ale z was pedały. Chodźmy się gdzieś zabawić, co? (Mori spogląda na Bruciego) Ty też... przestań smęcić. Jezu jesteś żałosny. Kocham cię ale straszna z ciebie pizda. Idziemy!
|
Luis oraz bracia Kibbutz wsiadają do samochodu
|
Mori Kibbutz
|
Jedź w stronę Middle Park, Lou. Mam dla was prezent, cioty. Zestawy słuchawkowe. Żebym mógł wam później mówić, co macie robić. Brucie, dobrze się z tobą pobujać. Fajnie, że się z nami zabrałeś.
|
Brucie Kibbutz
|
Mori, czy ty... znowu sobie w chuja lecisz?
|
Mori Kibbutz
|
Daj spokój, młody Be. Za kogo ty mnie masz? Z obecności Lopeza też się cieszymy, nie? Oto trójka przyjaciół!
|
Luis Lopez
|
Albo dwóch facetów i jedna pizdeczka.
|
Mori Kibbutz
|
Słyszałeś, Brucie? Nazwał cię pizdeczką!
|
Luis Lopez
|
Nie mówiłem o nim, koleś.
|
Mori Kibbutz
|
Nie psuj pozytywnej atmosfery, Lopez. Dziś się bawimy z moim bratem.
|
Brucie Kibbutz
|
To prawda! Powinniśmy to robić częściej.
|
Mori Kibbutz
|
Cholera, bo zapomnę! Dostałem ostatnio emailea, który może cię zainteresować.
|
Brucie Kibbutz
|
Tak? A co w nim było?
|
Mori Kibbutz
|
Chodzi o pewnego lekarza - to jakiś wykurwisty geniusz. Twierdził, że wynalazł pigułkę, która rozwiąże twój problem z wackiem.
|
Brucie Kibbutz
|
Spierdalaj, Mori. Myślałem, że już dałeś se siana.
|
Mori Kibbutz
|
Bo dałem, poważnie. Ten ziomek może ci przedłużyć pytonga od pięciu do siedmiu centymetrów. Może jestem dupkiem, ale byłbym mega zjarany, gdyby mój brat miał dziesięciocentymetrową pałkę. I co, dałem se siana?
|
Brucie Kibbutz
|
Zamnkij się, Mori.
|
Mori Kibbutz
|
Jedyne co tam masz widocznego, to tego wora z jądrami po sterydach. Przy tych orzeszkach wszystko wygląda na większe. Mam rację?
|
Brucie Kibbutz
|
Kurwa, zamknij ten ryj, Mori.
|
Mori Kibbutz
|
Żałosne. Kumasz tego kolesia, Lopez? A nie mówiłem?
|
Luis Lopez
|
Ja tam nie wiem, zazwyczaj przestaje słuchać, jak zaczynasz nawijać.
|
Mori Kibbutz
|
Przypomnij mi, ile zabuliłeś za tę miejscówkę w Broker, Brucie
|
Brucie Kibbutz
|
Co?
|
Mori Kibbutz
|
A, i jeszcze garaż. Ile zapłaciłeś?
|
Brucie Kibbutz
|
Nie chcę o tym rozmawiać.
|
Mori Kibbutz
|
A ile te budynki są teraz warte?
|
Brucie Kibbutz
|
Mówiłem że nie chcę o tym gadać! Ja pierdzielę!
|
Mori Kibbutz
|
Widzisz? A nie mówiłem, Lopez? Zestresowany jak striptizerka na dniach otwartych. Od jego kutasa, biedniejsze jest tylko jego portfolio. Mam rację Brucie?
|
Luis Lopez
|
Odczep się od niego, Mori. Jesteś bardziej wkurzający niż zwykle
|
Po dojechaniu do celu
|
Mori Kibbutz
|
Dzięki za cynk, kolego. To dla ciebie.
|
Informator Moriego
|
Dzięki, stary.
|
Mori Kibbutz
|
Tylko nie wydaj wszystkiego w jednym miejscu, grubciu. Panowie! Forsa przekonuje, i debili rajcuje.
|
Luis spuszcza samochody
|
Mori Kibbutz
|
Ruchy, ruchy! Kto ostatni, ten cipa.
|
do wyścigu włącza się policja
|
Brucie Kibbutz
|
Cholera, czemu gliniarze nas ścigają?
|
Luis Lopez
|
Właśnie, skąd oni się wzieli, co jest grane?
|
Mori Kibbutz
|
Pobudka, gejki. Zadzwoniłem po nich. Robi się w cholere ostro, co? To jesteście alfa czy omega? Ogarniecie temat?
|
Luis Lopez
|
Kurwa, jak ja cię nie nawidzę, pomarańczowy wypierdku.
|
Brucie Kibbutz
|
Zostanę aresztowany, ja to czuję.
|
Mori Kibbutz
|
Ogarniecie motyw z helikopterem, panienki? Bo siedzi nam na ogonie!
|
Brucie Kibbutz
|
O kurwa!
|
Mori Kibbutz
|
Tylko nie spiedolcie skoku. Trzeba ustawić się w lini. Wracamy do domu, pizdeczki. (po zejściu na ląd) Ale zajebioza! Widziałeś, co nam Lou odwalił? Zaczął robić w galoty, jak tylko gliny się pojawiły. Sam zobacz, Brucie. Lou może nawet jest większą pizdą od ciebie.
|
Luis Lopez
|
To koniec, tak? Jesteśmy kwita? Masz już swoje autka, więc nie musze siedzieć i słuchać twojego pierdolenia.
|
Mori Kibbutz
|
No pewnie, Lou, jasne. Możesz sobie iść... o ile jesteś taki głupi, na jakiego wyglądasz.
|
Luis Lopez
|
Że co?
|
Mori Kibbutz
|
Masz tu wielką szansę. Patrz na mnie. Patrz na moje usta. Mogę cię nauczyć tego i owego. Daj spokój! Jako uczeń. Praktykant. O, poplecznik! Dziedzic mój. Połazisz trochę za mną, nauczysz się, jak być mózgiem operacji w interesach. koniec z klubami. Koniec z Ciotą Tonym. Mój drogi, możesz być wolny.
|
Luis Lopez
|
Mori, w kulki sobie lecisz? To ty powinieneś się czegoś nauczyć. Jesteś do dupy, koleś. Może ktoś cię nauczy czegoś o podstawowych zachowaniach ludzkich. Brucie, proszę cię, wyświadcz mi przysługę.
|
Mori Kibbutz
|
Brucie?
|
Brucie Kibbutz
|
Ja?
|
Luis Lopez
|
To ty z całej rodziny masz jakieś maniery.
|
Mori Kibbutz
|
Myślisz, że nauczyłbym się czegoś od młodego Be? Od - pana cieplaka.
|
Brucie Kibbutz
|
Mori.
|
Mori Kibbutz
|
Od tego bladego gamonia?
|
Brucie Kibbutz
|
Dobra, przestań, już Mor.
|
Mori Kibbutz
|
Koleś jest po prostu żałosny.
|
Brucie Kibbutz
|
Dobra! Dosyć tego, Mori! Skończ z tym!
|
Brucie zaczyna się rozgrzewać
|
Mori Kibbutz
|
Jaja sobie robisz?
|
Brucie atakuje i łamie nos Moriemu
|
Mori Kibbutz
|
Co ty odpierdalasz? Znasz zasady.
|
Brucie Kibbutz
|
Ale ja... Przepraszam Mori zapomniałem.
|
Mori Kibbutz
|
Nigdy, przenigdy w twarz. To jest arcydzieło chirurgi. Wiesz, że mam osłabioną przegrodę nosową.
|
Brucie Kibbutz
|
Dobra, tylko nie mów mamie ok? Dobrze?
|
Mori Kibbutz
|
Dobra, dobra. Zawieziesz mnie do domu?
|
Brucie Kibbutz
|
Ta, spoko. Cholera... chodź, wstajemy. No chodź, idziemy.
|
Mori Kibbutz
|
Ała!
|
Brucie Kibbutz
|
Dobra, już luz.
|
Luis Lopez
|
Do zobaczenia później, panienki.
|
Brucie Kibbutz
|
Dobra, zobaczymy się w klubie. Spoko.
|
Mori Kibbutz
|
Ale boli!
|