SMS od Miguela przed misją.
|
Miguel Madrazo
|
Hej. Mój ojciec twierdzi, że możesz nam pomóc z małym "rodzinnym interesem". W Diamondzie jest taki klub, Music Locker. Spotkajmy się tam. Zaufaj mi, nie chcesz przegapić tej okazji. Miguel Madrazo
|
Protagonista wchodzi do klubu Music Locker i kieruje się w stronę prywatnej loży Miguela.
|
Ochroniarz
|
Hej! Hej, co robisz?
|
Miguel Madrazo
|
A, wszystko gra, spoko, jest ze mną. Dzięki za przybycie. Witam. Miguel. Czego potrzebujesz? Tequilli? Szmpana? Wody? Koksu? Jak coś, to się częstuj, dobra? Tutaj trzeba wyskoczyć z kasy. Dzisiaj za nieruchomości trzeba wykładać sporą forsę. A, a to moja kochana mama.
|
Patricia Madrazo
|
Pomożesz mojemu synkowi, prawda?
|
Miguel Madrazo
|
To Jackie.
|
Jackie
|
Witaj, słonko. Jestem Jackie. Nieruchomości.
|
Miguel Madrazo
|
A ta piękność to Kaylee. Ma więcej followersów od papieża.
|
Kaylee
|
Jak leci?
|
Jackie
|
Uczyli się razem w ULSA. Kosztowało to nas fortunę. Boże, pamiętasz to, Patricia? Całą tę jebaną szopkę z rektorem? Masakra…
|
Patricia Madrazo
|
No…
|
Jackie
|
Wszystko gra, słonko?
|
Patricia Madrazo
|
A, tak, w porządku.
|
Miguel Madrazo
|
Nie wiem, jak dobrze znasz mojego ojca, ale on jest oldskulowy. A ja wręcz przeciwnie. Mam w chuj świeżych pomysłów. Dywersyfikacja marki. Towar. Pełne trzysta sześćdziesiąt, przez całą dobę. Mam wykurwiste plany. Prawda, mamo?
|
Patricia Madrazo
|
Prawda, słonko.
|
Miguel Madrazo
|
Madrazo 2.0, kurde. Ale mam też jeden zajebiście duży problem.
|
Protagonista wraz z Miguelem odchodzi na stronę i pokazuje zdjęcie w telefonie..
|
Miguel Madrazo
|
E, nie ją. Ten gość. Juan Strickler. Wołają na niego El Rubio. Kolumbijski Blondyn. Jeden z naszych głównych dostawców. Skurwiel jakimś cudem zdobył na nas brudy, które ktoś zbierał od dziesięcioleci. W każdym biznesie czasem idzie się na skróty, nie? Ale jak weźmiesz ten syf bez kontekstu, to czasem słabo to wygląda. W każdym razie grozi, że podrzuci to DEA, jeśli nie damy mu lepszej ceny. Zwyczajnie próbuje mnie wyruchać.
|
Patricia podchodzi do Miguela i próbuje go pocałować.
|
Miguel Madrazo
|
Mamo! Wyluzuj!
|
Patricia Madrazo
|
Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby coś mu się stało.
|
Do loży przychodzi barmanka z butelką szampana.
|
Patricia Madrazo
|
Dawaj, Jackie. Jedziemy.
|
Miguel Madrazo
|
Ta. Nie przestawaj, słonko. Sześć cyfr na czeku, ludzie. Do dzieła!
|
Jackie
|
O, tak, poproszę.
|
Miguel Madrazo
|
Zróbmy to.
|
Miguel ponownie odchodzi z protagonistą na stronę.
|
Miguel Madrazo
|
No i te, nie pozwolę, żeby taki zasraniec obrzucał gównem moją rodzinę, ośmieszał mnie w oczach ojca. Muszę zdobyć te papiery bez względu na koszty. Wyłożę więc ci całą sprawę. Strickler ma swoją prywatną wyspę na Karaibach, u wybrzeża Kolumbii. Uprawia tam kokę i marychę, zbudował sobie pokaźną rezydencję. Spora, zaawansowana ochrona, cały pakiet. Potrzebuję, żeby ktoś go okradł. Myślisz, że możesz się tego podjąć? Mówimy o solidnej wypłacie. Dobrze, dobrze. Tak, doskonale. Podobno masz niezłe akcje na koncie. A to bardzo ważne, bo potrzebuję do tego jebanej drużyny A.
|
Do loży wchodzi English Dave.
|
English Dave
|
Ej! To miejsce jest pojebane.
|
Kaylee
|
Ej, sekundę! David! Gdzie tatko? Myślałam, że jest z tobą.
|
English Dave
|
Ach, nie mogę go wyciągnąć z pieprzonej bardachy. Porobiony na miętowo. Łyknął dwie tabsy i się złożył.
|
Kaylee
|
Dobra, nie skumałam ani słowa.
|
Miguel Madrazo
|
Dave, chodź tu na sekundę
|
English Dave
|
Drazzer! Kiedy wreszcie pokażesz, co potrafisz? Najlepsza nuta w LS. Ale jestem nastukany.
|
Miguel Madrazo
|
Oto nasza gwiazda, o której ci mówiłem.
|
English Dave
|
A, ta, znamy się. Jest gites?
|
Miguel Madrazo
|
Rozmawiamy o wyspie.
|
English Dave
|
Ta? No, byłem na niej już ze cztery razy. Bycze wibracje. Aż zwoje prostuje.
|
Miguel Madrazo
|
Tak, Rubio to koleś… o specyficznym stylu życia.
|
English Dave
|
O tak, blondynek bawi się grubo. Nie patrzy na koszta. Najładniejsze niunie, największe nazwiska. Zawsze uderza do mnie. Jestem Rave Dave. Spełniacz marzeń. Kocha mnie, pojeb jeden. Trzeciego dnia melanżu widziałem go najebanego na plaży, butla szampana w jednej łapie, AK w drugiej, siedzi na panterze i goni jakąś jebaną supermodelkę. Pełen odjazd. Ale mi pasi. Buchniecie?
|
Miguel Madrazo
|
E, nie.
|
English Dave
|
W każdym razie aż mi się miło zrobiło. Chyba wrócę na parkiet i wjadę w temat! Zabawmy się, pani M! Ha!
|
English Dave wraca na parkiet.
|
Miguel Madrazo
|
Dobra, wróćmy o krok. Pogadajmy o ramach akcji, logistyce. Po pierwsze, kurwa, będziesz potrzebować okrętu podwodnego! Tak jest, nadążaj. Wiem, że nakurwiam pomysłami. Tutaj wchodzimy głęboko, dosłownie. Jak cichy, kurwa, łowca. Jest jeden taki jeden ruski okręt do kupienia, dopiero co odpicowany. Nowoczesne gówno 6G, pływa nim taki jeden Pavel, ostatnio zrobił dla nas parę kursów. Zna już szczegóły akcji. Będzie robił na pokładzie za zaplecze techniczne. Musimy odjebać przy tym ostry kontrwywiad. Czaisz? Dobrze, dobrze, dobrze. Tak, zróbmy to. Dopilnuję, żeby niczego ci nie zabrakło. Zdrówko.
|
Patricia Madrazo
|
Mój chłopiec.
|
Miguel Madrazo
|
Mamo, spasuj trochę i, kurwa… popij wodą.
|
Patricia Madrazo
|
Jestem mokra!
|
Protagonista wychodzi z klubu.
|
Pavel
|
Ahoj, kapitanie! Dostałem twój numer od mini Madrazo. Mówił, że potrzebujesz moich usług. Moich i mojej Kosatki. Zapraszam! Okręt widnieje na stronie Warstock Cache & Carry. Fotel kapitana czeka!
|
Protagonista kupuje okręt podwodny i udaje się na niego; głos z wnętrza okrętu.
|
Pavel
|
Niczego nie dotykaj! Chodź tędy. Uważaj na głowę.
|
Protagonista kieruje się do głównej części statku.
|
Pavel
|
Ach, kapitan! Spodziewałem się ciebie. Witaj na pokładzie. Piękna maszynka, nie? Klejnot radzieckiej inżynierii wodnej zmodernizowany nowoczesnymi systemami. Ach! Zmieniony tak, by mogła go obsłużyć minimalna… jednoosobowa załoga. Pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Pavel. Pierwszy sternik oraz jednocześnie główny inżynier, torpedysta, nawigator i kucharz. Zapraszam potem na czerwony kawior. Dwudziestoletni, ale smakuje jak puszkowany wczoraj.
|
Protagonista zagląda do studzienki.
|
Pavel
|
A, nie przejmuj się, nic nie przecieka. Nie, to tak zwana studnia. Pozwala przechowywać i wypuszczać mniejsze jednostki, batyskafy i takie tam. Ale odchodzimy od tematu. Chodź. Zagęszczamy ruchy!
|
Protagonista rusza za Pavlem.
|
Pavel
|
Twój przyjaciel mini Madrazo skontaktował się ze mną w samą porę. Już się miałem wpakować w poważną geopolityczna kabałę, ale kto by chciał tkwić na dnie oceanu z trójką agentów IAA i… wkurzoną blogerką. Przedtem obsługiwałem Brazylię i Zachodnią Afrykę. To był dopiero łatwy szmal. Nie dotykaj tego. Sfingowałem też wypadek żeglarski gubernatora Liberty. Z tym poszło trudniej. Tego też nie dotykaj. A wcześniej był biegun północny. Jak to ruszysz… to już po nas. A jeszcze wcześniej już nie pamiętam. Lata dziewięćdziesiąte w Rosji to była szalona jazda, co? To możesz dotykać. A teraz Karaiby, hę? Mini Madrazo wyłożył mi szczegóły.
|
Protagonista i Pavel podchodzą do panelu planowania.
|
Pavel
|
Ładny uknuliście plan, co? Muszę ci powiedzieć, że to nie pierwsze tajne dokumenty, które zdobywam. Ach, ale mini Madrazo płaci lepiej niż kanadyjski rząd… No, tak myślę. Człowiek, którego okradacie, Juan Strickler, zwany "El Rubio"? Boss kartelu, producent kokainy, ogólnie zły człowiek. Jego wysepka jest lepiej chroniona niż niejeden kraj. Umocniona rezydencja, koszary, lotnisko, obrona morska, obrona przeciwlotnicza. Dokumenty będą ukryte w samym środku. Musisz dobrze to zaplanować. Sprawdzić teren. Jest wiele sposobów, żeby wsunąć igłę w stóg siana. Co nie? Właśnie do tego mnie potrzebujesz, co? Chcesz wiedzieć, jak wygląda element zaskoczenia? Właśnie w nim stoisz! Hę? Wcześniej jeszcze nie zdarzyło ci się pracować w takich warunkach, co? Peryskop jest tam.
|
Pavel odchodzi od panelu planowania.
|
Pavel
|
To jest ster. (okręt porusza się) Torpedy… (wystrzał torped) Hm? I rum. Ale tego już nie pokażę. I możliwość ulepszeń. Sonar, rakiety kierowane… Wszystko za twoje pieniążki. Jakieś pytania? Cel zniszczony. Sprawa najważniejsza. Musisz dostać się na wyspę i się na niej rozejrzeć.
|
Pavel podchodzi do peryskopu i przez niego patrzy.
|
Pavel
|
Trwa tam impreza dla grubych ryb i ty zapewniasz atrakcje. A właściwie pomagasz zapewniać. Udajesz menadżera trasy koncertowej. Hm, gdzieś tu to mam.
|
Pavel wraca do panelu planowania.
|
Pavel
|
Tak, chodzi o… Grupę Keinemusik. Adam Port, Rampa i &ME. No i ty. Ty jesteś numerem cztery. Spotkacie się na lotnisku… i polecicie. Ja przyczaję się w głębinach niczym postradziecki kraken… i będę ci pomagać przez radio. W dowolnej chwili możesz przejąć dowodzenie, kapitanie! Wystarczy nacisnąć przycisk.
|
Pavel odchodzi do innego pomieszczenia okrętu podwodnego.
|