Wiadomość od Tony'ego po zakupie klubu.
|
Tony Prince
|
Świetny wybór. Ten lokal może nieźle wypalić. Zajdź, kiedy tylko znajdziesz czas. T.
|
Protagonista wchodzi do nowo zakupionego klubu.
|
Lazlow
|
To będzie lecieć na żywo… Potrzebujemy świateł… Gdzie jest oświetleniowiec? Brian! Świeć pieprzonym reflektorem! Dobra, powtórzmy plan. Panie i panowie, za chwilę będziecie świadkami powstania audycji rozrywkowej na żywo. Przed państwem "Chwała lub Chała", którą poprowadzi… Lazlow! No, więc mówi, a potem…
|
Lazlow zeskakuje ze sceny.
|
Lazlow
|
Kurwa. Wtedy ja wybiegam. I wszyscy biją brawo. A wtedy ja mówię…
|
Lazlow ponownie wbiega na scenę.
|
Lazlow
|
Pora przedstawić naszych gości. A potem… Gdzie moja asystentka z listą gości? Halo? Jeśli znowu wrobisz mnie w zbiorowe użalanie się nad ciążą, to się wścieknę, jasne? Tony? Jest tu ktoś do ciebie!
|
Na salę wchodzi Tony Prince.
|
Tony Prince
|
Och, dzięki Bogu. Świetnie kończymy na dziś. Wychrzaniaj stąd, Lazlow.
|
Lazlow
|
Co?
|
Tony Prince
|
To jest klub nocny. Audycja na żywo tego okropnego programu się nie odbędzie.
|
Lazlow
|
Ale Tony!
|
Tony Prince
|
Żadnych ale! Nic z tego. Klub ma nowego właściciela. Wracamy do tego, co znamy najlepiej… Puszczania głośnej muzyki, pochwalanie karygodnego zachowania, tańczenie do świtu i przeżywania problemów osobistych niczym grzeczni, bogobojni idioci.
|
Lazlow
|
Tony, proszę, jestem zdesperowany.
|
Tony Prince
|
Słuchaj, uwielbiam narcyzm. Zbudowałem karierę na narcyzmie. Walę konia patrząc w lustro jak prawdziwy mężczyzna. Pozuję, stroszę pióra… Ale wszystko ma swoje granice. Nie mogę… Ni będę tu siedział i na to patrzył. Potrzebujemy dzieciarni, młodych ludzi, rozwodników w średnim wieku. Kogokolwiek, kto gotów jest imprezować. Potrzebujemy ich pijanych. Potrzebujemy ich tańczących! A nie, strzelających samojebki z jakimś kutasiarzami! Dyrygowałem latami 80. Byłem definicją lat 90. A teraz wróciłem.
|
Lazlow
|
No dobra.
|
Tony Prince
|
Załatw mi DJ-a!
|
Lazlow
|
Ale Tony, ja jestem DJ-em.
|
Tony Prince
|
T-t-tony… Ja… Nie, nie jesteś pieprzonym DJ-em! Jesteś zwykłym chujkiem!
|
Lazlow
|
Chujkiem? Ale Tony, ja… załatwiłem ci sławnych ludzi…
|
Tony Prince
|
Ten Gay Tony. To ja tu jestem sławny. Ja i on! Ale jeśli chcesz przyprowadzić do klubu jakieś znane twarze, to godnie ich przyjmiemy. Ponieważ jestem filantropem i wróciłem do gry! Załatwiłem inwestora, biznes znowu się kręci. Potrzebuję DJ-a. Faza nie schodzi mi od 2010. Czego chcą dzisiejsze dzieciaki? Jestem załamany. Jestem na to za stary.
|
Lazlow
|
Ja też… Tony… Możemy się przytulić? Proszę. Dużo na mnie krzyczałeś.
|
Tony Prince
|
W porządku… No już, już…
|
Lazlow
|
A, i Tony?
|
Tony Prince
|
No?
|
Lazlow
|
Chyba nie możesz już mówić "Gay" Tony. W dzisiejszych czasach to obraźliwe, Internet zwariuje.
|
Tony Prince
|
Dobrze! Będę miał to na uwadze. Dobra, dobra, znajdź mi English Dave'a.
|
Lazlow
|
English Dave'a?
|
Tony Prince
|
To łowca DJ-ów, znajdziesz go w książce. A tymczasem chodźmy. Oprowadzę cię. Słuchaj, misiek, pracuj nad tą swoją listą gwiazd. Już niedługo wielkie otwarcie!
|
Lazlow
|
Jasne, załatwione.
|
Tony oprowadza Protagonistę po klubie nocnym.
|
Tony Prince
|
No więc tak… Zamierzam urządzić ci to miejsce. Możesz tu robić, co tylko chcesz. Dosłownie, cokolwiek. To niesamowita przestrzeń. Mnóstwo wolnego miejsca. Spora powierzchnia. Masz możliwość urządzenia tu centrali dla swoich innych interesów. Znaczy, nie wiem, jeśli chcesz. Czego tylko potrzebujesz… Ja nic nie wiem. To znaczy, wiem wszystko, ale… Przejdź tędy. Jest tu komputer, a tu możesz sprowadzić pracowników. Całą swoją świtę, kogo tam chcesz. Na pewno wiesz jak to poustawiać. A na piętrze… Na piętrze też jest biuro z komputerem w tej samej sieci. Możesz tam doglądać interesów klubu. Ekipa remontowa jest w gotowości. No i ta nazwa, Omega[1]. Chodźmy.
|
Tony i Protagonista przechodzą do innego pomieszczenia.
|
English Dave
|
Amigo!
|
Tony Prince
|
Hej, hej!
|
English Dave
|
Que pasa?
|
Tony Prince
|
Cześć, Dave. Witaj. Oto mój nowy inwestor. English Dave.
|
English Dave
|
Graba. Żółwik. Szacunek. Jak się miewasz, Tone? Szmat czasu bez odzewu.
|
Tony Prince
|
Wiecznie na haju, przeklinam swój los, Dave. A ty?
|
English Dave
|
Och, lepiej niż kiedykolwiek, brachu. Konkret. Jedna miłość. Przypudrujesz nos?
|
Tony Prince
|
A, nie, dzięki.
|
English Dave
|
Jak sobie chcesz. Co mogę dla ciebie zrobić?
|
Tony Prince
|
Wznawiamy biznes jako klub nocny. Podziemny raj wypełniony muzyką taneczną.
|
English Dave
|
A jaki to rodzaj ludzi chcesz ściągnąć do tego, eee, raju?
|
Tony Prince
|
Ej, nie sądź z góry, Dave. Uczynimy to miejsce niesamowitym. Potrzebuję ludzi, którzy, no wiesz, znają się na muzyce. Muzyce klubowej!
|
English Dave
|
Tobie, brachu, potrzeba Europejczyka. Kogoś, kto wie, co i jak. Kogoś, kto sprowadzi klientelę. Niech pomyślę… Nie, nie jego. Nie jej. Żeby otworzyć tę dziurę, sprowadzić dobrych ludzi… Solomun. On jest, kurwa, konkret. Zajebista muzyka, zajebiste tłumy i żadnej hery.
|
Tony Prince
|
No to… Ile?
|
English Dave
|
Zobaczę, co da się zrobić. Jego menadżer, Daniel wisi mi przysługę. Myślę też nad innymi DJ-ami. Jedna miłość.
|
Tony Prince
|
Jedna miłość.
|
English Dave wychodzi z klubu.
|
Tony Prince
|
Musimy wziąć się do roboty. Ja zostanę tutaj i będę nadzorował remont. Ty załatw nam pracowników i nagłośnienie. Znasz Rytualną ofiarę? Festiwal na pustyni? Pożyczymy coś sobie z ich socjalistycznej utopii. A co do załogi, udało mi się kilkoro przekabacić. Wszystko masz na komputerze w biurze.
|