Protagoniści wchodzą do biura Agathy.
|
Agatha Baker
|
Obawiam się, że to już po wszystkim… Mam wieści od wujka z Hongkongu… Musimy sprzedać… za dużo zachodu. Apartamentu nie stracisz… ale ja jestem skończona. Tak mi przykro, myślałam, że stworzymy tu coś naprawdę wielkiego.
|
Tom Connors
|
Szampana, proszę pani?
|
Agatha Baker
|
Nie, Tom.
|
Brucie Kibbutz
|
Nie wierzę… Spa i siłownia… zamknięte. Autorska seria suplementów… bez szans. Apka do medytacji… wciąż w becie. Co za okropieństwo!
|
Tao Cheng
|
Przepędzeni niczym łachudry. Tyle… Tyle ciężkiej pracy. Tak, mam kaloryfer i dobrą posturę, ale i tak czuję wstyd.
|
Agatha Baker
|
Cóż, przynajmniej po pięciu latach się otworzyliśmy… Zawsze coś.
|
Otwierają się drzwi do biura.
|
Thornton Duggan
|
Przepraszam, ale znów przybywam w pokoju. Przykro mi, że tak się wszystko potoczyło, ale mogę pomóc tobie i twojemu wujowi wyjść z tego z twarzą… i nie tylko. Zaoferuję 20 procent więcej, szybka sprzedaż i przyjazne stosunki, ale… musicie mi pomóc.
|
Agatha Baker
|
W czym?
|
Thornton Duggan
|
W zabiciu wuja.
|
Agatha Baker
|
Jezu… Nie wierzę, że tego nie słyszę!
|
Thornton Duggan
|
I zachowacie swoje posady. Diamond pozostanie niezmieniony, wszyscy zachowają stanowiska… nawet masażysta. Wy zachowacie pracę, a ja zrobię swoje… Jeśli nie, mój wuj zaatakuje ponownie, żeby was zabić lub zniszczyć kasyno i odkupić je za grosze. Przepraszam, wiem, że tak się nie robi interesów.
|
Agatha Baker
|
No co ty nie powiesz.
|
Thornton Duggan
|
Lepszego planu nie mam. Wuj wynajmuje ranczo La Fuente Blanca.
|
Agatha Baker
|
Dobrze, przemyślimy to… Przemyślą to… Wypad.
|
Thornton Duggan
|
No, wynocha! Panowie, madame, przepraszam.
|
Duggan wychodzi z biura.
|
Agatha Baker
|
Jak myślisz?
|
Tao Cheng
|
Nie mogę tego zrobić… Ale może wy już tak… za dużo pieniędzy.
|
Tłumacz Chenga
|
Mnóstwo.
|
Brucie Kibbutz
|
Zero skrupułów, kotku! Zero!
|
Protagoniście wychodzą z biura i jadą na ranczo.
|
Tłumacz Chenga
|
Świetnie. Nawet jak dojdzie do transakcji, pan Cheng się ucieszy, jeśli Duggan umrze. Udajcie się na ranczo i spróbujcie go zlikwidować. Będzie miał sporą ochronę, więc najpierw trzeba się przebić. Po wykonaniu zadania od razu puszczę przelew.
|
Tao Cheng
|
I powiedzcie mu, kto was wysłał!
|
Protagoniści włamują się na ranczo i pozbywają się po cichu ochroniarzy Avery'ego; pozostali ochroniarze eskortują Avery'ego.
|
Ochroniarz
|
Mamy intruzów… Wezwaliśmy już śmigłowiec. Przenosimy Niedźwiedzia… Ruchy, ruchy, ruchy. Jazda. Zabierz go stąd.
|
Avery odlatuje śmigłowcem.
|
Agatha Baker
|
Dobrze myślę, że Duggana ewakuują śmigłowcem? Byłoby dla nas bardzo źle, gdyby uciekł. Szczególnie dla was, jeśli chcecie dostać pieniądze. Wiecie, co mam na myśli.
|
Protagoniści ruszają w pościg za Dugganem i zestrzeliwują jego śmigłowiec.
|
Agatha Baker
|
Już po wszystkim, prawda? Nic nie mówcie. Nie chcę wiedzieć. Ale wiem, Chryste, współudział w zabójstwie, i to nie jednym. Brawo dla mnie. Wracajcie do kasyna, żebyśmy mogli dopiąć wszystko na ostatni guzik, dobra?
|
Protagoniści wracają do kasyna.
|
Vincent
|
Serwus! Witam z powrotem. Czekają już w lobby. Podobno poradziliście sobie koncertowo.
|
Thornton Duggan
|
Brawo. Brawo. Dobra robota. Dzięki wam jestem teraz pełnoprawnym właścicielem tego kasyna. A pan Cheng siedzi na pokładzie samolotu zmierzającego na zachód.
|
Agatha Baker
|
Zachodzą już pierwsze zmiany.
|
Thornton Duggan
|
Oczywiście. Na co pan czeka, panie Connors? Jeśli jakaś okazja jest godna uczczenia szampanem, to jest nią śmierć mojego wuja.
|
Tom Connors
|
Wyśmienicie, wyśmienicie.
|
Thornton Duggan
|
To może być ostatnia butelka z Francji, jaką będzie miał pan okazję otwierać. Trust ma winiarnię na północy, czy smakują jak gazowane szczyny, ale pozwolą nam dać „Szampan” na etykiecie. No to zdrówko!
|
Agatha Baker
|
Zdrówko. Zakładam, że to jedna z wielu oszczędności, które zamierza pan wdrożyć?
|
Thornton Duggan
|
Wszystko w imię synergii, moja droga. Wykręcisz dwa razy większe przychody za połowę kosztów i się dogadamy. A właśnie… Vincent…
|
Vincent
|
Słucham pana?
|
Thornton Duggan
|
Twoje usługi nie będą nam już potrzebne. Akurat z ochroną to sobie świetnie poradzimy sami.
|
Vincent
|
Ale…
|
Thornton Duggan
|
Zostaw przepustkę na moim biurku.
|
Vincent
|
Rozumiem… Tak jest. Praca z państwem to był prawdziwy zaszczyt.
|
Agatha Baker
|
Dziękuję, Vincent.
|
Thornton Duggan
|
Cóż, mamy kasyno do prowadzenia. Nie zwlekaj zbyt długo z wysłaniem pierwszego czeku. Mam nadzieję, że zobaczymy się przy stolikach.
|
Agatha Baker
|
Uroki amerykańskiego właściciela. Miałam nadzieję, że potoczy się to trochę inaczej, ale wciąż działamy. Ale przynajmniej apartament zachował swoją wartość. Cóż, mam sporo do zrobienia.
|
Tom Connors
|
Bardzo dobrze. Powodzenia.
|